Komnata

W pewnych lochach znajduje się tajemnicza Komnata spełniająca życzenia tych, którzy do niej wejdą. Jednakże lochy są głębokie, rozległe, najeżone śmiertelnymi pułapkami, pełne potworów i nikt, kto do nich wszedł, nigdy z nich nie wyszedł. Ty jednak jesteś śmiałkiem, który nie ma nic do stracenia i w zamian za możliwość spełnienia swych życzeń zagłębi się w lochy w poszukiwaniu legendarnej Komnaty… Tak oto przedstawia się fabuła gry stworzonej w miesiąc (!) przez BeVoo. Nie jest szczególnie powalająca ani skomplikowana, choć zakończenia (sztuk dwie) są zaskakujące i emocjonujące.

Rozgrywa opiera się (oczywiście) na eksploracji lochów w poszukiwaniu tytułowej Komnaty. Lochy są rozległe i sam autor zachęca do odręcznego rysowania mapy. Podczas przeszukiwania podziemi można znaleźć klucze i inne przedmioty pomocne przy eksploracji, takie jak monety, miksturki i zwoje. Podróż nie jest liniowa, nie musimy zwiedzić wszystkiego by przejść grę, jedynie co jest konieczne to wykonanie dwóch z około sześciu questów. Jednakże wykonywanie pozostałych zapewnia nagrody pomocne przy dalszym przechodzeniu gry.

Jak już wspomniałem, w lochach znajdują się potwory. Autor nie zamierzał czynić walki pierwszym planem gry, więc mechanikę ograniczył do minimum. Gdy tylko gracz zbliży się do potwora, automatycznie rozgrywana jest walka i wszystko zależy od posiadanego miecza, tarczy i szczęścia. Przeciwnika zabijemy na pewno, ale możemy sami ponieść obrażenia i przy tym zginąć lub nie. Losowość dotyczy też wysuwanych kolców spod ziemi które mogą nas zranić. Brak kontroli nad walką może być denerwujący, zwłaszcza dla tych, którzy woleliby sobie pograć w kolejne Final Fantasy i wybierać z tysięcy technik, combosów i zaklęć. Jednakże takie są założenia gry, to nie jRPG i najlepiej starć unikać kiedy tylko się da. Pomocne jest zbieranie miksturek leczniczych.

Poziom trudności jest wysoki, czasami nawet irytujący. Potwory zabierają sporo życia, ilość mikstur jest ograniczona, gra w swej złośliwości nie pozwala zarobić na potworach, także zapisów można wykonać tylko kilka. Produkcja stanowi porządne wyzwanie, sam przeszedłem ją dopiero za trzecim podejściem gdy wiedziałem już jakich błędów nie popełniać. Jeżeli wiadomo jak iść i co robić, grę można przejść w godzinę albo i krócej, jeśli nie – czeka nas błądzenie, utrata cennych mikstur i marnowane zapisy.

Graficznie Komnata też sprawia dobre wrażenie. Chipset jest jeden i ten sam, elementy dodatkowe do siebie pasują i nic nie razi w oczy. Miłe jest to, że widać, gdy bohater niesie inne uzbrojenie i tarczę po ich zmianie. Albo świecące oczodoły czaszki, uciekające na nasz widok żyjątka, czy falujące rośliny. Gra ma też własne menu które sprawdza się i wygląda dobrze. Muzyka również zła nie jest. Co prawda te kilka powtarzających się motywów może się znudzić, ale komponują się z całością i nadają grze specyficzny klimat. Odpowiednio dobrano również odgłosy otoczenia.

Najmocniejszą stroną gry jest zdecydowanie atmosfera. Podróżujemy po lochach w oldschoolowej grze i to czuć. Kapitalne są opisy niczym od MG pojawiające się przy wchodzeniu do nowych miejsc. Poziom dialogów jest jednak trochę nierówny, choć może użycie bardziej współczesnego języka przez niektóre postacie jest formą żartu ze strony autora. Całość rozgrywki przypomina stare gry ze swym nieskomplikowaniem w zasadach, szukaniem kolorowych kluczy do kolorowych drzwi oraz wyśrubowanym poziomem trudności.

Technicznie gra została odbugowana po wielu próbach wydań i najnowsza wersja jest całkowicie sprawna, skrypty działają należycie. Autor zablokował projekt by uniemożliwić jego edycje, więc „dłubacze” nie mają czego szukać. Ale i tak bardziej skomplikowanych skryptów i wodotrysków tu nie ma, gdyż w tego typu grze byłoby to całkowicie zbędne. Do uruchomienia Komnaty nie jest konieczna instalacja RTP czy makera, dorzucona jest też czcionka.

Podsumowując, mamy do czynienia z grą w starym, dobrym stylu, przyjemną w realizacji i klimacie, niezbyt długą, ale stanowiącą porządne wyzwanie. Brak kontroli nad walką pewnych graczy może odrzucić, ale w końcu jest to przygodówka z paroma elementami RPG, a nie pełnokrwiste jRPG. W tej grze trzeba wiedzieć co się robi, gdyż z reguły błędy nie są tu wybaczane. Mimo wszystko, nie jest to produkcja na wielokrotne powtórzenie, gdyż poznawszy lochy będą stanowiły one mniejsze wyzwanie, ewentualnie można jeszcze spróbować alternatywnego zakończenia lub poznać „sekretny sekret”. Ale i tak wrażenia z grania w tę produkcję będą nad wyraz pozytywne, zwłaszcza jak lubi się oldschool.

Gamer2002

Autor gry: BeVoo
Wersja RM: 2000
Gatunek: Przygodówka
Status: Pełna wersja
Rok wydania: 2008
Download: Tsukuru Archive

Tekst pierwotnie ukazał się w 10 numerze Tokei.

Jeden komentarz do “Komnata

  1. Ostatnio wróciłem do tej gry i to naprawdę kawał dobrego, przemyślanego projektu. To niesamowite, jak autor przedobrzył ze swoją kolejną grą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.