Enkidiana

Historia pisana jest krwią. Napój bogów, ambrozja potępionych, woda miecza, substancja dająca siłę wojom i potęgę królom; zbrukana nią ziemia, choć niezmiernie smutna, pragnie jej coraz więcej, choć ma to swą cenę. Wspomnienia, krzyki, gniew, rozpacz, śmiech, zabawa, beztroska, miłość, nienawiść. Ziemia, matka wszystkiego co żyje, nieprzerwanie chłonie w swą nieskończoną pamięć wszelkie uczucia zamieszkujących ją istot. Od początku dziejów ludzie rozlewali nawzajem swą krew. Widząc zaś, iż samotna walka zazwyczaj trwa bardzo krótko z powodu krańcowego wyczerpania, poczęli tworzyć grupy, wioski, miasta, królestwa. I pośród owego odgradzania się przed niebezpieczeństwem, poczęli ludzie znowu odczuwać potrzebę wojny. W 367 roku, zorganizowawszy wielką armię, Królestwo Ummy rozpoczęło podbój znanego wówczas świata. Jednak pośród zapachu świeżej krwi, wielki przywódca snuł dalekie plany świata pełnego pokoju, a to wszystko dzięki skupieniu go pod potężnym berłem. Gdy ziemia po raz kolejny przykryła ludzkie łzy i wspomnienia, miast grabieży… rozpoczęło się budowanie nowego świata. Historia bywa nieobliczalna tylko dlatego, że nieobliczalni potrafią być ludzie.

Stojący pośrodku lasu Isztar od dłuższego już czasu nie był sam. Korzystając z wolnej chwili, oddał się rozmyślaniom. Jego zachwyt nad pięknem przyrody został nagle przerwany przez grupę jadowitych węży. Po krótkiej, acz powolnej i – czego nie cierpiał, gdyż nade wszystko cenił bitewną werwę – nie budzącej żadnych emocji walce mógł schować miecz  z powrotem do pochwy. Wiedział jednak, że w lesie, gdzie przebywa, zwierzęta szybko wyczuwają ludzką obecność. Nie mogąc dłużej stać, gdzie stał, począł odgrywać w umyśle pokrzepiającą lekko melodię i ruszył w drogę. Choć zdawało mu się, że uszedł głęboko pośród drzewa, już po chwili spotkał jakichś ludzi. Pomimo całej opryskliwości, z jaką ich potraktował, ruszyli dalej razem z nim. Isztar impulsywnie przemyślał sens zabierania towarzyszy i tworzenia grup do walki, po czym ruszył dalej. Napotkanie porzuconej skrzyni ze skarbami skłoniło go do krótkiej zadumy na temat wyposażenia, z którym cały czas się spotykał. I choć dziwiła go własna refleksyjność, której właśnie doświadczył, bez zastanowienia ruszył dalej.

Napotkawszy parę magów walczących z wilkami, doświadczył kolejnego przebłysku refleksji – tym razem na temat magii. Wiedział jednak, że nie ma teraz czasu na rozmyślanie, toteż szybko ruszył na pomoc nieznajomym. I choć wydawać by się mogło, iż silniejszy wróg i więcej towarzystwa oznacza więcej frajdy, przez całą walkę jedynym jego uczuciem było znużenie. Po zakończonej bitwie chciał szybko ruszyć dalej, jednak wskutek odbytej rozmowy musiał zaakceptować towarzystwo nielubianych przez siebie znawców magii. Wkroczywszy do otwartych przez magów jaskiń odkrył, że znajdują się w nich potężna złoża surowców. Choć nie miał wtedy pomysłu, do czego mógłby ich potrzebować, rzekłoby się – instynktownie – przejął kopalnie i ruszył dalej. Wychodząc na światło dziennie, krótko przemyślał kwestię bogactw naturalnych – trwało to jednak na tyle krótko, iż żaden z towarzyszy nie śmiał go ponaglić, zatem dogoniwszy grupę, począł iść dalej. Pierwszy raz od dłuższego czasu mógł podziwiać piękno otaczającej go przyrody. I choć grająca w jego umyśle muzyka, którą zawsze się pokrzepiał, zaczęła być dlań lekko nudnawa, nie narzekał; miast tego wdał się w dialog z napotkanym po drodze kupcem. Choć niezmiernie dziwiło go własne zachowanie, po raz kolejny krótko przemyślał zaistniałą sytuację. Przejąwszy napotkany po drodze tartak ruszył dalej.

Po całym dniu drogi trzeba było rozbić obóz. Dopiero teraz Isztar pojął beznadziejność swej sytuacji, co trochę nim wstrząsnęło, gdyż podczas pobytu w lesie kompletnie umknęło to jego uwadze. Aby dostać się do celu swej podróży, musiałby stworzyć niemałą armię, by móc przedrzeć się przez patrole wojsk granicznych. Nie mając jednak innego wyjścia, chyżo zabrał się do roboty. Zająwszy opuszczoną bazę wojskową w pośpiechu począł gromadzić siły. Wynajął dostępnych rekrutów i z miejsca ruszył wykonać zlecone przez mieszkańców okolicznych wiosek misje. Okolica, w której się ulokował, piękną była, choć czasem ukształtowanie terenu sprawiało, iż krążył bezcelowo w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby mu pomóc w wykonaniu zadania. Powróciwszy z pierwszej misji, szybko rozdysponował dostępne mu surowce i ruszył w kolejny bój. I tu zauroczyło go piękno obserwowanej przyrody, a zarazem i niezwykłej atmosfery miejsca, w którym się znalazł; umysł sam wymyślił do pary z otoczeniem melodię, w dodatku niespotykanie miłą.

Jednak po pierwszych sukcesach okazało się, że zdobywanie sławy wiąże się ze zdobywaniem wrogów – i tak oto nastąpiła fala ataków, która przyprawiła jednak Isztara tylko o szyderczy śmiech. Nie współpracujące ze sobą skromne grupki wroga nie były żadnym zagrożeniem dla bazy. Gdy usłyszał od swego skryby o kolejnej, znacznie bardziej wymagającej od poprzednich, misji, z dzikim zachwytem ruszył do akcji. Stojąc na Błoniach Naska i patrząc na liczne oddziały wroga starał się udawać skupionego, choć rozpalała go demoniczna wręcz chęć walki. „Będzie ciekawie…” – wypowiedział niejako przez westchnienie. Na jego twarzy zagościł szyderczo-diaboliczny uśmiech.

Krótko i na temat: Enkidiana to gra warta świeczki. Choć jest to tylko demo, potrafi naprawdę przykuć do monitora. Wady? Cóż, liczne drobne niedoróbki (tak, raczej niedoróbki niż błędy) – nie mające jednak większego wpływu na grę. Ponadto, co już napomniałem, zerowe – niestety – emocje podczas walk. Poza tym tytuł w pełni godzien uwagi.

Suve

Autor gry: Michu
Wersja RM: 2003
Gatunek: RPG/strategia
Status: Demo
Rok wydania: 2007
Download: Gdrive

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.