Beloved Rapture titlescreen

Beloved Rapture

Wbrew pozorom pisanie pozytywnych recenzji sprawia mi najwięcej kłopotów. Gdy nie ma się wiele do zarzucenia produkcji, zaczyna powstawać cienka granica, przez którą można przypadkiem napisać reklamową laurkę dla autora. Przez tę obawę kilkukrotnie podchodziłam do tekstu na temat Beloved Rapture. W końcu to gra, którą pokochałam od pierwszego uruchomienia – za to, że posiada wszystko, czego oczekuję od dobrego jRPG-a.

Historia dema jest podzielona na dwie części. W prologu poznajemy Aidena, który wyrusza z ojcem na misję pokonania wrogów, aby osobiście stawić czoła jednemu z nich. Przed walką kłębi się w nim mnóstwo emocji, w tym nadzieja, że uda mu się przywrócić zmysły swojemu przeciwnikowi. W końcu podróżowali wcześniej razem, gdy ten jeszcze nie stał się potworem. Aiden wierzył, że powróci mężczyzna, którego pokochał.

Właściwa oś fabularna Beloved Rapture dzieje się rok przed wydarzeniami z prologu. Rozdział pierwszy skupia się na losach Johana – młodzieńca, którego czekają osiemnaste urodziny. Dla mieszkańców niewielkiej wioski Vereta to nie lada wydarzenie, dlatego szykują dla chłopaka huczną uroczystość. On sam jednak nie jest tym zbytnio podekscytowany – wie jednak, jak to ważne dla jego matki, dlatego nie buntuje się temu pomysłowi. Innego zdania jest jednak przyjaciel Zach. Namawia Johana na to, by ten opuścił rodzinne strony. W końcu życie poza Veretą wygląda zupełnie inaczej. Jeśli nie wyruszą wspólnie w podróż, Johan zmarnuje swoje życie w wiosce. Aby to udowodnić, Zach chce koniecznie pokazać jedno miejsce – to, co tam znajdą, ma otworzyć oczy głównemu bohaterowi.

Same motywy historii mogą wydawać się dość klasyczne dla gatunku, którym Beloved Rapture się inspiruje. Ani razu nie czułam jednak, by podano mi odgrzewanego kotleta, polanego dla niepoznaki queer wątkami. Gra żyje przede wszystkim bohaterami. Jak tylko dostałam możliwość przejścia dema jeszcze w 2021 roku, od razu polubiłam się z Johanem i Zachem. Kiedy przechodziłam ponownie steamowe demo na potrzeby recenzji, czytanie na nowo rozmów między nimi sprawiało mi jeszcze więcej frajdy niż przy pierwszym spotkaniu. Dialogi w grze brzmią naprawdę wiarygodnie, sprawiając, że można łatwo nawiązać więź z postaciami.

Beloved Rapture fishing minigame

Zespołowi Beloved Rapture udało się również sprawić, że świat gry jest żywy. NPC w mieście mają różne kwestie dialogowe wraz z postępem gry, a bardziej ciekawski gracz zauważy tam kilka nieoczywistych na pierwszy rzut oka smaczków, nawiązujących do głównej osi fabularnej. Blindowi udało się również świetnie wkomponować mini-gry. Pokazanie dobrej miejscówki na ryby czy wyścig z dzieciakami pasuje do charakteru Johana, zżytego z mieszkańcami Verety (samo łowienie sprawiło mi tyle samo radości, co poznawanie systemu walki!).

Co do samych potyczek, również można się dużo rozwodzić. Beloved Rapture wykorzystuje do granic możliwości RPG Makera. Sam system walki opiera się na domyślnym systemie z RM2003. Nie spotkałam się z żadnym krytycznym błędem, jakie zdarzają się przy kombinacji standardowych walk i Maniacs Patch (tu warto pochwalić pracę Giznadsa, mającego znaczący wkład w techniczne zaplecze produkcji). Wprowadzono przy tym takie smaczki graficzne jak animacje napotkanych potworów czy bardziej klarowne oznaczenia statusów nałożonych na naszych bohaterów.

Beloved Rapture fightO ile doceniam takie rozwiązania UI, to przede wszystkim uwielbiam Beloved Rapture za nagradzanie gracza, gdy podchodzi na „poważnie” do każdej walki. Wprowadzono system Relica, świetnie oddający to, co każdy fan Final Fantasy 7 chciałby mieć w swojej grze. Pasek specjalnych zdolności ładuje się po wykonaniu ataku postaci, która dzięki temu co kilka tur odblokowuje dostęp do specjalnych umiejętności. Dodatkowo, jeśli dbasz o większą różnorodność swoich wyborów w walce i nie opierasz na tylko jednej komendzie, możesz awaryjnie leczyć życie danej postaci za pomocą Obrony. Te dwa rozwiązania sprawiły, że nie kończyłam z potyczkami na enter oraz nie uciekałam od wrogów widocznych na mapie.

Proste, niemal odprężające walki z przeciwnikami mogą jednak szybko ukąsić. Bossowie mają wyśrubowany do granic możliwości poziom. Nie byłoby w tym niczego złego, gdyby traktować je jako egzamin sprawdzający, na ile rozumiemy zasady systemu Beloved Rapture. Problem w tym, że obecnie te potyczki wymuszają nie tylko znajomość systemu, ale i posiadanie zapasów odpowiednich przedmiotów. Dostęp do ich uzupełniania jest w niektórych momentach utrudniony, a przed końcową potyczką z przyczyn fabularnych – niemożliwy. Sam gracz nie miał wyraźnej wskazówki, by zużyć zapasy złota, zanim przejdzie się do finału rozdziału.

Dodatkowo walki w pojedynkę ograniczają wykorzystanie sensownej strategii, która pozwoli sprawnie odzyskać siły. Jeśli spróbujesz pokonać silnego wroga z jedną postacią w drużynie i bez przygotowania – nie licz na wygraną, nawet po próbowaniu różnych strategii. Głównie dlatego, że ciosy tych przeciwników są bezlitośnie mocne i zabierają spory procent życia naszych towarzyszy, do tego często w duecie z nadaniem frustrującego statusu. W ten sposób łatwo wpadamy w błędne koło, gdzie ledwo odzyskane HP tracimy w kolejnej turze.

Beloved Rapture Zach dialoguePierwszy rozdział Beloved Rapture przypomina bardziej dopracowany tutorial, gdzie dopiero uczymy się systemów oraz poznajemy świat gry. Poziom naszych bohaterów nie jest równy. Zach ze względu na wiek i rolę mentora ma wyraźną przewagę nad Johanem. Dopóki jest w drużynie, przechodzenie gry nie sprawia problemu. Kiedy jednak go nie ma, poziom trudności bardzo gwałtownie skacze do góry. Na tym etapie ciężko ocenić, jak gra poradzi sobie z balansem rozgrywki w kolejnych rozdziałach.

Dobre demo powinno zainteresować gracza na dłużej, a nie tylko na czas rozgrywki. Blindowi udało się to osiągnąć perfekcyjnie, prezentując w wersji demonstracyjne wszystkie atuty Beloved Rapture. Sama spędziłam co najmniej 2 godziny, aby znaleźć jak najwięcej smaczków w produkcji. Nie musiałam się przy tym martwić, że nagle spotka mnie oderwanie od świata gry komunikatami „niedostępne w demo”, które wybiłyby mnie z immersji losów Johana. Bez oderwania podążałam według scenariusza gry, niemal otumaniona atmosferą stworzoną na ekranie. Z tego powodu nie chcę się rozpisywać nad tym, jak przepięknie zrobiona jest to produkcja. Beloved Rapture kupiło mnie przede wszystkim historią, o której myślałam na długo po przejściu dema. Do tego kończy się w takim momencie, że nie mogę się doczekać pełnej wersji gry.

puniek

Autor gry: Blind (Aaron T. Crawford)
Wersja RM: 2003
Gatunek: RPG
Status: Demo
Rok wydania: 2022
Download: Steam

5 thoughts on “Beloved Rapture

  1. Bardzo dobra recenzja, która mimo pozytywnych odczuć nie poszła w stronę pustej laurki. Skłoniła mnie do ponownego odpalenia demka.

    1. Ciężko powiedzieć, ponieważ są tworzone na zamówienie. Screeny też tego nie oddają, ile detali na mapie ma też swoje animacje.
      Część grafik jest finansowana dzięki kampanii z Kickstartera z 2019. Jednak wiele grafik było zamawianych jeszcze przez samego Blinda.
      Tu warto na Twitterze obczaić @Trick_Siebzehn, który jest pixelarterem odpowiedzialnym za tilesety. Robota, jaką wykonał przy nich, wciąż mnie zaskakuje – wręcz idealnie odwzorowuje klimat SNES-owych produkcji, a przy tym ten świat nie jest kalką znanych klasyków.

      1. Zapomniałem odpisać, poprzedni komentarz był raczej pytaniem retorycznym i tylko zachwytem nad tym jak dobrze to wygląda, ale dzięki za wyczerpującą odpowiedź.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.