Logo konkursu The Legend of Gaymak: Queer Awakening

LGBT w grach konkursowych #1 – The Legend of Gaymak: Queer Awakening

Nie miałam długiej ścieżki akceptowania swojej orientacji, za to wyjątkowo późno wpadłam na tworzenie gier z wątkami queerowymi. Dlaczego? Powód jest błahy – w trakcie dorastania nie spotykałam się z takimi tytułami. Dodatkowo, otoczona raczej męskim towarzystwem na scenie RPG Makera, automatycznie założyłam, że w sumie takie połączenie pewnie nie ma większego sensu. Tym bardziej pamiętam miłe zaskoczenie, jak pewna produkcja pokazała mi, że wcale nie muszę ograniczać takich tematów w swojej twórczości. Zachwycona tym tytułem, wróciłam na polską Scenę (do tego tym razem nie stworzyłam osobnej persony pod gamedev – występuję pod nickiem, pod jakim znajdziecie mnie w social mediach).

Kolejne udane odkrycia utwierdzają mnie w tym, że RPG Maker i LGBT mogą się lubić.  Co więcej, powstaje dużo gamejamów, których głównym zadaniem jest pozytywne przedstawienie mojej społeczności. Ta seria powstaje w ramach sprawdzenia, czy tak ogólny temat, jak reprezentacja LGBT, sprawdzi się jako motyw gier konkursowych.

The Legend of Gaymak: Queer Awakening

Na początek serii biorę najmłodszą edycję Gaymaku – okresowej imprezy, jaką RPGMaker.net organizuje pod koniec czerwca. Czas trwania gamejamu został wybrany nie bez powodu. Czerwiec dla społeczności LGBT jest określany Miesiącem Dumy w ramach uczczenia pamięci o zamieszkach w Stonewall. Wspomniane wydarzenie było katalizatorem wielu zmian, przez które ludzie zaczęli coraz głośniej domagać się równego traktowania przez resztę społeczeństwa. Zachęcam zajrzeć na Wikipedię, która dokładniej omawia jego rolę w naszej tęczowej historii.

Tegoroczna edycja ma dość długą nazwę: The Legend of Gaymak: Queer Awakening. Jest to oczywiste nawiązanie do SNESowej edycji Zeldy z przemyceniem tematu edycji: queer awakening. Szczerze mówiąc, nie wiem jak przenieść ten termin na język polski. Najbliżej temu do realizacji niż dosłownego przebudzenia: gdy postacie uświadamiają sobie, kim są i że przez to należą do społeczności LGBT.

Pracę nad grami konkursowymi rozpoczęto 20 czerwca, a czas na ich stworzenie wynosił 15 dni. Ostatecznie oddano 4 gry konkursowe:

Fateless Two, Faithless Thee: Interlude

Screenshot z gry Fateless Two, Faithless Thee: Interlude autorstwa Marmalade i CrazyBabiNa początek bierzemy pod lupę Fateless Two, Faithless Thee: Interlude. Iora jest harpią, która z impetem (i to dosłownym) wpada do posiadłości Mędrca. Jej ukochana nie odzyskuje przytomności, więc pewnie to zasługa klątwy. Nie można marnować czasu i potrzeba specjalisty, aby zdjąć efekty złego czaru. Ku jej frustracji, zamiast szybkiej interwencji spotyka dziwną postać, która wprowadza ją w opowieść o poświęceniu, miłości i odkrywaniu siebie.

Screenshot z gry Fateless Two, Faithless Thee: InterludeW tym przypadku mamy do czynienia z pełnoprawną powieścią wizualną. Zespół Marmalade i CrazyBabi ograniczyli gameplay do minimum.  Jesteśmy jedynie obserwatorami tych wydarzeń, bez wpływu na ich przebieg. Kontrolę nad Iorą otrzymujemy tylko dla przechodzenia od pokoju do pokoju. Tam przeskakujemy do cutscenek, skoncentrowanych wokół postaci Amiore. Opowieść o niej jest klasyczną interpretacją głównego tematu – znanym w yuri motywie „but w-we are both girls!”. Z tego powodu czas zaledwie 10 minut produkcji działa na plus – przy dłuższej grze takie powolne uświadamianie sobie, jakie uczucia targają bohaterką, mogłoby być frustrujące dla odbiorcy.

Sama konstrukcja historii ma wszystko na swoim miejscu. Szczególnie zaciekawiła mnie Iora i jej relacja z Ry, których rola jest ograniczona do minimum w tym tytule. Zobaczę się z nimi przy okazji przeglądu edycji Gaymaku z 2011 roku. Marmalade poświęciła im wtedy swoją pierwszą grę konkursową.

Sprawdź stronę gry Fateless Two, Faithless Thee: Interlude

Kale’s Adventure

Screenshot z gry Kale's Adventure autorstwa lavendersiren W Kale’s Adventure wcielamy się w rolę czternastolatka, który jako jedyny ocalał ze swojego ludu. Leżąc w szpitalnym łóżku, wyznaje swoje emocje Makuhicie. Niestety, Pokemon odpowiada mu zdawkowo, więc nie pozwala tytułowemu Kale’owi przepracować straty bliskich. Sen zdaje się więc jedynym sposobem na choćby chwilowy spokój… jednak bohater nie spodziewał się, że obudzi się w zupełnie dziwnym miejscu.

Sięgając po drugi tytuł z listy konkursowej nie zwróciłam uwagi na jego gatunek. Dopiero w trakcie gry dotarło do mnie, że lavendersiren wziął motyw przewodni konkursu dość dosłownie. W końcu, jeśli mamy nawiązanie do Zeldy w tytule gamejamu, to jak możemy się obyć bez ABS-u! Jak nie jestem fanką tego systemu walki w makerówkach, tak po zdobyciu broni żaden z potworów nie sprawił mi problemu. Uśmiechnęłam się też na widok otwierania większości drzwi, waląc w nie po prostu włócznią. Umiejętność, którą dostajemy w pakiecie, nie przydała się wcale – przynajmniej ja nie odkryłam, jak ją wykorzystać. Gra nie pozwala też umrzeć – gdy stracisz HP, masz możliwość powrotu do punktu startowego bez utraty postępu w fabule.

Screenshot z gry Kale's Adventure autorstwa lavendersirenTak łatwy poziom trudności w połączeniu z grafiką i wiekiem głównego bohatera sugeruje mi, że gra jest kierowana do młodszych odbiorców. Ładnie się to połączy z wątkami queer, jakie znajdziemy w Kale’s Adventure. Gra skupia się na motywie odkrywania siebie przez głównego bohatera w prosty, acz przekonujący mnie sposób. Porównuje się do przesadnie stereotypowego antagonisty, Dylana, niejako nie chcąc mieć z nim nic wspólnego. Dopiero kontakt z resztą drużyny uświadamia mu, jak różnorodna jest społeczność queer. Odkrywanie w sobie innej orientacji nie zmienia w jego osobie zupełnie nic – dalej jest Kalem, który chce odzyskać swój świat i utraconą rodzinę. Gdybym musiała polecić tylko jedną grę z tej edycji, wskazałabym tytuł od lavendersiren.

Sprawdź stronę gry Kale’s Adventure

Wakenights

Screenshot z gry Wakenights autorstwa CrazeJako Drake dostajemy zlecenie uratowania księżniczki z wieży. Wyruszając na misję bierzemy ze sobą zaufaną ekipę, która musi uzupełnić zapasy podczas podróży. Brat sprzedawcy, Gains, chętnie wyrusza chętnie z nami wgłąb wieży. Nasza towarzyszka, Lucille, zaczyna z każdym piętrem nabierać jednak wątpliwości co do jakości zlecenia… Czy na pewno możemy ufać każdemu w takiej sytuacji? Czy przygarnianie do drużyny każdego nowo spotkanego członka drużyny to na pewno dobry pomysł?

Screenshot z gry Wakenights autorstwa CrazeCraze w Wakenights stawia na klasyczny format RPG. Spodziewajcie się losowych walk, dużych map ze sporą liczbą skrzynek i jeszcze większej ilości czasu poświęconego na rozmowy między bohaterami. Sam poziom rozgrywki jest nierówny. Początek może nieco znudzić – potyczki są na Enter, a dostęp do lepszego ekwipunku zdobywamy tak naprawdę dopiero po pokonaniu pierwszego bossa. Wystarczy jednak przejść kilka pięter, aby przekonać się do gry – kolejne umiejętności oraz ich rozkład między bohaterami pozwalał na obieranie kilku ciekawych strategii. Na plus oceniam też częste zmiany w składzie drużyny, które wymuszają na nas eksperymentowanie w kluczowych walkach. Na tle tego, końcówka pozostawiła u mnie pewien niedosyt – końcowy boss okazał się symbolicznym zamknięciem historii, pokonanym praktycznie jedną zdolnością. Sama wielkość drużyny nie pozwalała też wystarczająco rozwinąć skrzydeł ich charakterom. Sam twist fabularny przez to nie odbił się tak mocnym echem, jak oczekiwałam. Zainteresował jednak wystarczająco, by przyjrzeć się w przyszłości innym grom od Craze.

Sprawdź stronę gry Wakenights

Cronies The Game

Screenshot z gry Cronies The Game autorstwa MegaSocky Juno zostaje podwieziony przez swojego przyjaciela do pobliskiej restauracji. Podczas rozmowy da się zauważyć jego ekscytację wymieszaną z poddenerwowaniem. Nie ma co się temu dziwić – chłopaka czeka ważne spotkanie. Idzie na obiad ze swoim partnerem, Patchym. Żeby tego było mało, pozna dzisiaj jego rodziców! Problem w tym, że Juno nie bardzo radzi sobie podczas rozmów z nowo poznanymi ludźmi… Co więcej, Patchy nie dał mu znać, na co lepiej uważać podczas small talku. Juno czeka więc ważne zadanie pokazania się z jak najlepszej strony bez większego przygotowania.

Ostatnia gra, Cronies The Game, była pewnego rodzaju zaskoczeniem. Niepozorne screeny nie pokazują kreatywnego wykorzystania domyślnego systemu walki z RPG Makera 2003. Mamy do przeprowadzenia dwie „potyczki”, gdzie wybieramy między różnymi sposobami na odpowiadanie rozmówcy. Taki system ma spory potencjał. Niestety rozmowy z rodzicami Patchy’ego ograniczały się do wyboru 1-2 opcji z całej listy propozycji, więczabrakło tu motywacji do eksperymentowania z odpowiedziami. Widzę też większe pole do rozwinięcia relacji między Juno i Patchym. Ich charaktery były tak delikatnie zarysowane, że brakuje im pewnej wiarygodności. Mimo to, jak na pierwszą grę udostępnioną przez Megasocky, produkcja wypada całkiem przyjemnie. Do tego wykorzystanie nagrania znanej reklamy do pokazania przejażdżki samochodem sprawiło, że na pewno długo będę pamiętać o tej produkcji!

Sprawdź stronę gry Cronies The Game

Podsumowanie

Na dzisiaj to wszystko! Na plus tej edycji oceniam wybór tematu – queer awakening jest z jednej strony łatwe do interpretacji, z drugiej zaś – daje pole do popisu twórcom. Niestety, frekwencja konkursowa dała odbiorcom niewiele więcej niż 2 godziny na ogranie wszystkich produkcji. Szkoda, że koniec końców mało osób rzuciło rękawicę tej edycji.

Co sądzicie o tej serii? Mi pisało się ten przegląd bardzo przyjemnie, dlatego chętnie przyjrzę się innym edycjom queerowych gamejamów organizowanych przez RPGMaker.net (na ten moment czeka mnie 5 edycji).

Czy jest jakaś gra, która zwróciła Waszą szczególną uwagę? Jeśli tak – koniecznie podzielcie się w komentarzu!

Marta „puniek” Płoszaj

5 thoughts on “LGBT w grach konkursowych #1 – The Legend of Gaymak: Queer Awakening

    1. Język polski jest zbyt skomplikowany – regularnie rzucam rękawicę naszym gospodowym konkursom! >:(

      Ale tak czy siak, z pewnością szkoda, że tak mało osób podjęło się wyzwania tej edycji. Sama miałam to w planach, no ale jednak „Poznanie” i ten TAPE mnie… wyczerpał nieco bardziej niż zakładałam. Wydanie po takim krótkim czasie kolejnej gry, jeszcze w tak burzliwym czasie, brzmiało jak słaby pomysł. Stąd wzięłam pomysł na tę serię, by dołożyć jakąś inną cegiełkę do tej edycji. Być może, gdy inicjatywa stanie się bardziej widoczna również poza RPGMaker.net, za rok uda się lepsza frekwencja dzięki temu!

  1. Mały dodatkowy disclaimer po zobaczeniu – pod „The Legend of Gaymak” pojawił się link do artykułu (dzięki Frogge!) i komentarz Craze.
    Dorzucam (bardzo luźne) tłumaczenie mojej odpowiedzi dla niego. Dzięki temu uzupełniam również w ramach RMteki moją opinię z przeglądu o „Wakenights”:

    „Podobała mi się ta gra! Po prostu myślę, że ten pomysł na fabułę mógłby być lepiej wykonany, gdyby nie ograniczenia czasowe.
    Udało Ci się zrobić również dobrą robotę z walkami i bossami. Nie chciałam za bardzo rzucać wszystkiego, co o nich sądzę, bo byłoby dla mnie trudne wskazać ich najlepsze elementy bez spoilerów. Z tego powodu skróciłam moje wszystkie wrażenia do zdania: „Na plus oceniam też częste zmiany w składzie drużyny, które wymuszają na nas eksperymentowanie w kluczowych walkach.” Właśnie dlatego ostatnia walka z bossem tak bardzo odstaje – brakuje tego samego przyjemnego wyzwania, jakie otrzymałam w innych potyczkach.
    Koniec końców, przez decyzję unikania spoilerów moja opinia o „Wakenights” brzmi na bardziej ostrą niż powinna być. (;´∀`)”

  2. Aaaa, ale Cronies The Game wygląda pociesznie i sam pomysł jest przeuroczy? Od razu mnie kusi by zagrać, aż żal, że po tym tekście brzmi to jak jedynie zalążek produkcji, bo zdecydowanie byłbym fanem gdyby osoba autorka zdecydowała się na rozwinięcie tematu.

  3. Jak zawsze dobry tekst. Fajnie, że taka tematyka jest poruszana w grach RM, które przecież często robione są przez pojedynczych twórców chcących opowiadać własne, osobiste historie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.